Postanowiłam zacząć wszystko od nowa.Z góry dziękuje za wszystkie opinie na temat prologu :)
Słysze jak za mną biegnie. Teraz na pewno mnie zabije. Nie potrafiłam dłużej biegnąc. Widziałam jak z mojej rany na kolanie leje się krew. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się bałam .Nie mogę się teraz poddać. Jeszcze nie teraz...
Zbiegłam po schodach,które prowadziły na stacje metra czym prędzej wbiegłam do pojazdu,dwie sekundy przed zamknięciem drzwi. Popatrzyłam przez małe okienko i odetchnęłam z ulgą. Nie wsiadł-powiedziałam do siebie.Rozejrzałam się dookoła.Wszyscy obecni tutaj,przyglądali mi się .Nie dziwie im się,w końcu rzadko kiedy widzi się brutalnie pobitą dziewczynę...
Moje ubrania były rozerwane. W jednym momencie przypomniał mi się jego widok .Kolesiem,który mi to zrobił to mój "ojciec" o ile można,go tak nazwać.
Ale przynajmniej udało mi się uciec. Przez prawie rok obmyślałam jak to zrobię. Niestety nie przewidziałam takiego przebiegu spraw. Mój opiekun prawny-bo tylko tak teraz potrafiłam go nazwać,jest najgorszą osobą jaką poznałam w swoim życiu .Gdy moja mama zmarła zaczął pić i wstrzynać awantury. Ale nareszcie się to skończyło. Jestem wolna i już nigdy on mnie nie skrzywdzi...
***
Metro wyjechało z miasta. Zasnęłam opierając się o szybe. Nagle poczułam,że ktoś mnie dotknął. Podskoczyłam w miejscu i otworzyłam szeroko oczy. Przede mną stała drobna staruszka. Wyglądała na około siedemdziesiąt lat. Miała burzę siwych kręconych włosów. Od razu poczułam,że jest prze sympatyczną osóbką.
-Kto ci to zrobił?-zapytała patrząc na moje podbite oko i inne siniaki
-M-m-mój ojciec-odpowiedziałam cicho
Kobieta rozszerzyła oczy ze zdziwienia
-Chodź ze mną dziecinko-powiedziała biorąc moją rękę.
Poszłam z ta kobietą. Po wyjściu z metra kobieta zaprowadziła mnie do swojego domu. Z daleka widziałam piękny,mały domek,który był obrośnięty bluszczem. Wszędzie były kwiaty,a w powietrzu unosił się słodki zapach miodu. Pomogłam staruszce wejsc na schody,po czym kobieta otworzyła drzwi.Wydało mi się to dziwne. Dlaczego nie zamknęła domu,skoro była poza miastem?
-Wróciła już Pani?Myślałem,że dłużej zejdzie załatwianie spraw w banku-powiedział wysoki mężczyzna wychodząc z jakiegoś pokoju.Gdy tylko mnie zobaczył,zawiesił się.
-Luke nie stój tak.Pomóż proszę naszemu gościowi.-odpowiedziała do niego
Chłopak zaprowadził mnie do kuchni. Zrobił mi gorącą herbatę i na chwile zniknął. Usłyszałam jak dopytywał się kim jestem. Po paru minutach wszedł spowrotem do kuchni razem z gospodynią.
Obydwoje mi się przedstawili. Dowiedziałam się że miła Pani ma na imię Betty Lerons,a przystojny blondyn ma na imię Dylan.Ja oczywiście tez się im przedstawiłam. Gdy wypiłam moją herbatę,Luke zaprowadził mnie do pokoju gościnnego.Stanął w drzwiach i popatrzył się na mnie. W tym samym momencie zrozumiałam,że moje ubrania są podarte.
-Załóż moją bluzę.-powiedział nagle
Poczułam jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec. Założyłam na siebie czarną bluzę i położyłam się na łóżku.W jednym momencie zasnęłam...
On mnie szuka,jest jeszcze bardziej wściekły niż kiedy kolwiek. Gdy mnie znajdzie będzie juz po mnie. Widziałam jak do mnie podchodzi,i szarpie mnie za ubrania. Zaczelam krzyczeć i błagać żeby tego nie robił. Ale on się tylko śmiał.
Nagle otworzyłam oczy,rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam pokój w którym zasnęłam. Jestem bezpieczna-pomyślałam...
Z góry dziękuje za jakiekolwiek komentarze i wskazówki :) Przepraszam za błędy,które moga się pojawić.Mam nadzieję,że może komuś prolog przypadnie do gustu. Pozdrawiam Selavi
-Kto ci to zrobił?-zapytała patrząc na moje podbite oko i inne siniaki
-M-m-mój ojciec-odpowiedziałam cicho
Kobieta rozszerzyła oczy ze zdziwienia
-Chodź ze mną dziecinko-powiedziała biorąc moją rękę.
Poszłam z ta kobietą. Po wyjściu z metra kobieta zaprowadziła mnie do swojego domu. Z daleka widziałam piękny,mały domek,który był obrośnięty bluszczem. Wszędzie były kwiaty,a w powietrzu unosił się słodki zapach miodu. Pomogłam staruszce wejsc na schody,po czym kobieta otworzyła drzwi.Wydało mi się to dziwne. Dlaczego nie zamknęła domu,skoro była poza miastem?
-Wróciła już Pani?Myślałem,że dłużej zejdzie załatwianie spraw w banku-powiedział wysoki mężczyzna wychodząc z jakiegoś pokoju.Gdy tylko mnie zobaczył,zawiesił się.
-Luke nie stój tak.Pomóż proszę naszemu gościowi.-odpowiedziała do niego
Chłopak zaprowadził mnie do kuchni. Zrobił mi gorącą herbatę i na chwile zniknął. Usłyszałam jak dopytywał się kim jestem. Po paru minutach wszedł spowrotem do kuchni razem z gospodynią.
Obydwoje mi się przedstawili. Dowiedziałam się że miła Pani ma na imię Betty Lerons,a przystojny blondyn ma na imię Dylan.Ja oczywiście tez się im przedstawiłam. Gdy wypiłam moją herbatę,Luke zaprowadził mnie do pokoju gościnnego.Stanął w drzwiach i popatrzył się na mnie. W tym samym momencie zrozumiałam,że moje ubrania są podarte.
-Załóż moją bluzę.-powiedział nagle
Poczułam jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec. Założyłam na siebie czarną bluzę i położyłam się na łóżku.W jednym momencie zasnęłam...
On mnie szuka,jest jeszcze bardziej wściekły niż kiedy kolwiek. Gdy mnie znajdzie będzie juz po mnie. Widziałam jak do mnie podchodzi,i szarpie mnie za ubrania. Zaczelam krzyczeć i błagać żeby tego nie robił. Ale on się tylko śmiał.
Nagle otworzyłam oczy,rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam pokój w którym zasnęłam. Jestem bezpieczna-pomyślałam...
Z góry dziękuje za jakiekolwiek komentarze i wskazówki :) Przepraszam za błędy,które moga się pojawić.Mam nadzieję,że może komuś prolog przypadnie do gustu. Pozdrawiam Selavi
Świetny prolog. Zapraszam do mnie. :)
OdpowiedzUsuń