niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 2


Reszta mojej pierwszej lekcji minęła dość szybko.Zadzwonił dzwonek.Przed kolejną lekcją była dwudziesto minutowa przerwa na lunch.Poszłam odnieść książkę do szafki,i próbowałam znaleźć na wielkiej mapie wiszącej na korytarzu drogę na stołówkę.Po paru minutach doszłam na miejsce.Gdy tylko przekroczyłam próg zobaczyłam,że wszyscy mają porobione swoje "paczki".Na samym środku sali był stolik tzn.gwiazdeczek-czyli zapatrzonych w siebie cheerleader'ek.Bardziej po lewej był stolik mózgowców,potem "aktorów".Po prawej stronie był stolik gwiazd rugby.Postanowiłam,że pójdę na sam koniec dużego pomieszczenia i usiądę na schodach prowadzących do reszty stolików.Przez chwilę patrzyłam na wystrój.Cała stołówka była pomalowana na czerwono-biało.Były to barwy szkolnej drużyny.Cheerleader'ki równieżmiały te swoje króciutkie stroje w tym kolorze...
Zapatrzyłam się przez chwilę na regał z pucharami.Zdziwiło mnie to.Jeszcze nigdy nie widziałam regału z pucharami w stołówce.Najwyraźniej dyrektorowi na nich za bardzo nie zależało.Poczułam,że ktoś obok mnie usiadł.Popatrzyłam lekko w bok i zobaczyłam uśmiechnietego bruneta.
-Nic nie jesz?-spytał Mason 
-Nie.Nie jestem głodna,a poza tym nie wzięłam nic ze sobą.-odpowiedziałam patrząc na niego.


Miał na sobie bejsbolówkę w kolorze barw Szkoły i luźne szare spodnie.Wywnioskowałam,że nalezy do drużyny rugby.


-Dlaczego nie siedzisz z kolegami?-zapytałam patrząc na stolik.


-Wolałem sprawdzić jak się trzymasz.I jak Ci się podoba nasza szkoła?-odpowiedział

-No cóż...Jest ogromna.Cały czas się gubię-odpowiedziałam śmiejąc się 

Mason również się zaśmiał.Zaczął coś do mnie mówić,ale ja nie słuchałam.Skupiłam się na właśnie wchodzącym do jadalni Dylan'em.Towarzyszyło mu paru kolegów, których kojarzę z ekipy.Nagle poczułam,że zrobiło mi się gorąco.Blondyn popatrzył prosto na mnie.Nasze oczy  się spotkały.W tym momencie byłam tylko ja i on.Wydawało mi się,że chciał do mnie podejść,lecz ktoś go zawołał.Była to ta sama blondynka,która "pokazał" mi gdzie jest sala 320.
-To jest Queen-powiedział brunet,który najwyraźniej spostrzegł,że na nią patrze
-Jest bardzo miła...-odpowiedziałam z sarkastycznie
-Może czasami.Myśli,że jak jest kapitanem cheerleader'ek to może mieć wszystko.A teraz Dylan to jej kolejna zachcianka-powiedział 

Zadzwonił dzwonek na lekcje.Wydawało mi się,że dopiero minęło pięć minut.Najwyraźniej moja rozmowa z Mason'em trwała jednak dłużej..
Moją kolejną lekcją była chemia.W mojej poprzedniej szkole uwielbiałam ten przedmiot.Można by powiedzieć,że lubię gdy coś wybucha lub zmienia kolor.Musiałam dojść do sali 115.Zanim Mason odszedł spytałam go gdzie to jest.Odpowiedział,że mnie zaprowadzi.Jak się później okazało tę lekcje mieliśmy razem.Wszyscy zajęli swoje miejsca.Podeszłam do biurka nauczyciela,aby odebrać zeszyt.
-Ty jesteś Ronnie?-spytał facet przypominającego Einsteina
-Tak-odpowiedziałam próbując nie śmiać się z jego fryzury.
-Usiądź z panem Moris'em.Może Ty go zachęcisz do pracy-powiedział odwracając się do tablicy.

Poszłam na sam koniec sali.Dylan siedział spoglądając przez okno na bawiące się dzieci w parku.
-Wolne?-zapytałam 
blondyn momentalnie się obrócił i pokiwał głową.Położyłam zeszyt na ławce,wyjęłam długopis i usiadłam obok niego. Spoirzałam na tablice i według napisanego polecenia otworzyłam podręcznik na 45 stronie.Kątem oka zobaczyłam jak Mason patrzy prosto na mnie.Biedaczek musiał siedzieć z Queen...  Wyjęłam z pod ławki flakoniki. W jednym była woda a w drugim jakaś inna substancja.Miała dziwny kolor.Podeszłam do niewielkiej tablicy korkowej na której było pokazane jak zrobić to zadanie.Miałam już odchodzić,gdy nagle poczułam,że ktoś coś na mnie wylał.Nie dość,ze byłam całą mokra to jeszcze cała klasa zaczęła się śmiać.Pan Norris-bo tak miał na nazwisko nauczyciel przyszedł a może raczej podbiegł do mnie z prędkością światła.Zobaczył stłuczone naczynie.nie wiedział jednak jaka substancja się na mnie wylała.
-Kto zaprowadzi panią Scott do pielęgniarki ?-zapytał zdenerwowany
-Ja-dwóch chłopaków zwróciło się w tym samym czasie do nauczyciela.
Był to Mason i Dylan.
Chłopacy zaczęli się przekrzykiwać który mnie zaprowadzi.
-Dość!-krzyknął pan Norris
-Ty!-podszedł do chłopaka o kręconych czarnych włosach.
-Ja?-spytał czarnowłosy
-Zaprowadź panią Scott do pielęgniarki.Teraz...-powiedział 

Po chwili  chłopak wstał i podszedł do drzwi.Czekał aż do  niego dojdę...


***



Pielęgniarka powiedziała że będę żyć.Chłopak który mnie odprowadził okazał sie śmiesznym gościem.Przypomniało mi się jak się przedstawił.
"Jestem Robert,Aleksander III,ale mów mi Moose lub Łoś"
Gdy wyszłam z gabinetu rozpoczynała się lekcja w-f'uByła to moja ostatnia lekcja.Pobyt w gabinecie zajął mi dwie godziny,dlatego,że chłopak przedemną wsadziłsobie całego pączka do buzi i nie potrafił go wyjąć ani zjeść.Jakimś sposobem trafiłam do damskiej szatni.Dlatego,że nie miałam dzisiaj stroju trenerka kazała mi ćwiczyć w tym co mam ubrane na sobie.Wyszłyśmy na boisko.Miało być zaliczenie kilku salt i śruby na w jednym ciągu.Widziałam,że prawie wszystkie dziewczyny się z tego ucieszyły.Były cheerleader'kami i potrafiły takie rzeczy.Pamiętam,że kiedyś to potrafiłam,ale teraz nie jestem pewna czy uda mi się to zrobić.Myślałam,że uda mi się podpatrzeć jak robią to inne zanim będzie moja kolej,lecz pech chciał,że musiałam zaliczać jako pierwsza.Podeszłam przed materacami.Chwilę się wahałam.Zrobiłam pierwsze salto,ale potem upadłam.Widziałam jak Queen wraz z jej świta się śmieje.Nie dałam się.Podniosłam się jak gdyby nigdy nic i zrobiłam to.Bez ani jednego potknięcia,czy zawahania.Widać było,że trenerka się zdziwiła.Gdy wróciłam do szeregu pokazałam język farbowanej blondynce.W jednym momencie jej blada twarz zrobiła się czerwona...
Jako,że zrobiłam jako pierwsza miałam teraz czas wolny dopóki reszta nie skończy.Rozejrzałam się i zobaczyłam,że Dylan biega wraz z innymi chłopakami na bieżniMyślałam,że uda mi się z nim pogadać.Niestety wyglądało na to,że on mnie nie zauważył...
Trenerka kazała mi się rozciągnąć.Resztę lekcji spędziłam nudząc się.Z niecierpliwoscią czekałam na dzwonek...




Po przybyciu do domu.Przygotowałam obiad dla siebie i pani Lerons.Gdy jadłyśmy swoje porcje staruszka dopytywała się jak było.Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami.Było widać,że interesuję ja to co mówię.Zwłaszcza spodobała jej się wieść ,ze dopiekłam kapitance cheerleader'ek.


Po zjedzeniu i umyciu brudnych naczyń postanowiłam,że pojadę do miasta i kupie nowe spodenki i strój na w-f.Zawiadomiłam babcię,że jadę,wzięłam listonoszkę i spakowałam do niej bluzę Dylan'a(gdyby zrobiło się zimno) i wyszłam z domu.Po kilku minutach dochodziłam do przystanku.Popatrzyłam w górę i zobaczyłam dwie przelatujące mewy.Chyba wszystkim kojarzą się one z morzem.Obiecałam sobie,że gdy będę mieć wszystkie potrzebne rzeczy pójdę na chwilę na plażę.Autobus przyjechał prawie cały zapełniony.Kupiłam bilet i usiadłam na ostatnim wolnym miejscu...

Na promenadzie było dużo osób.Widziałam nawet chyba kilka osób ze szkoły.Zobaczyłam,że na słupie wisi duży plakat.Podeszłam i przeczytałam

W TĄ ŚRODĘ WESOŁE MIASTECZKO + WYSTĘPY RÓŻNYCH ZESPOŁÓW 
 Zaczynamy 17 kończymy 23 

Nigdy szczególnie nie przepadałam za wesołymi miasteczkami,ale może być ciekawie.Jeżeli nie będę miała nic lepszego do roboty to przyjdę...
W sklepach roiło się od przecen.W sklepie do którego weszłam chyba każdy znalazł by coś dla siebie.Mi akurat spodobały się szare dresowe krótkie spodenki i tego samego koloru top.Znalazłam również dwie pary innych spodenek które postanowiłam przymierzyć.
Niestety po przymierzeniu wszystkich ubrań musiałam odłożyć beżowe spodenki z wyższym stanem.Podeszłam do sprzedawczyni,podałam ubrania i czekałam aż mi je zapakuje.Młoda kobieta przez chwile mi się przyglądała( co było dla mnie niezręczne).
-Razem będzie osiem dolarów-powiedziała

wyciągnęłam z kieszeni reszte pieniędzy które dostałam wczoraj i zapłaciłam.Wyszłam ze sklepu i podeszłam do mapy.Był na niej ogromny napis TU JESTEŚ.Zaczęłam na niej szukać ścieżki na plaże.Ku mojemu zaskoczeniu napis DROGA NA PLAŻE bym napisany chyba najmniejszym możliwym drukiem.Skręciłam w alejkę po lewej i szłam przed siebie...

Z daleka było słychać piski mew i szum fal.Gdy zobaczyłam z oddali morze, czym prędzej zdjęłam swoje trampki i pobiegłam przed siebie.Poczułam jak piasek delikatnie przytula moje stopy.Zrucając swoją torbę,buty i zakupy na piasek pobiegłam do wody.Chwilę czekałam zanim znużyłam jedną stopę,ale gdy tylko poczułam jaka woda jest ciepła weszłam do niej do kolan.Tego właśnie potrzebowałam...




***

Za chwilę był zachód słońca.Wzięłam spowrotem swoje rzeczy i poszłam na molo.O tej porze zbierały się tam głównie pary na romantyczny zachód słońca.Oparłam się o barierkę i patrzałam jak słońce zachodzi.Niebo wyglądało teraz jakby ktoś je namalował.To był na prawdę cudowny widok.


Momentalnie zrobiło się chłodniej.Sięgnęłam ręką do listonoszki i wyciągnęłam bluzę.Założyłam ją na siebie.Pachniała Dylan'em.Przez chwilę wyobraziłam sobie jak wczoraj tańczył.Wydawało mi si,że słysze jego  głos...


-Ronnie?Wszystko dobrze?-ktos wyrwał mnie z zamyślenia
Odwróciłam wzrok i zobaczyłam do.Blondyn stał przede mną.
-Yyy tak.-odpowiedziałam 
-Przebiegałem tędy i Cię zobaczyłem.Widzę,że moja bluza się przydała-odpowiedział uśmiechając się.
-Tak...-wydukałam czując,że się rumienie.

Chłopak za proponował mi,żebym się z nim przeszła.Zgodziłam się bo nie miałam nic innego do roboty.Kierowaliśmy się w stronę starej latarni.Nagle Dylan się zatrzymał po czym usiadł na piasku.Po chwili ja również usiadłam.
-Widziałem Cię dzisiaj jak robiłaś zaliczenie-powiedział 
-Ah no tak moja piękna gleba-roześmiałam się 
-Ale wstałaś i pokazałaś im kto tu rządzi.Mało kto potrafi tak bez wcześniejszego treningu-powiedział rysując palcem po piasku
-Uczyłam się tych wszystkich rzeczy,ale nie byłam cheerleader'ką.Kiedyś wzięłam udział z grupą taneczną w zawodach.Wiesz mieszane style itp-odpowiedziałam szybko 
-Kilka dni temu potrafiłaś dopasować kroki do moich.Ekipie przydało by się coś takiego.Zechciałabyś pomóc mi ich nauczyć trochę tańca towarzyskiego?-zapytał

Nie potrafiłam mu odmówić.Zatraciłam się w jego oczach.Bez chwili zastanowienia zgodziłam się...


Następnego dnia
po lekcjach


Dylan przyjechał po mnie około siedemnastej.Ubrałam się w moje dresowe spodenki i tego samego koloru top.Gdy dotarliśmy na miejsce czekało tam na nas juz kilkanaście osób.Pierwszy wysiadł blondyn.Otworzył mi drzwi i delikatnie chwycił za rękę.
-Słuchajcie to jest Ronnie-krzyknął do wszystkich
-Ronnie razem ze mną pokaże wam kilka kroków-zaczął mówić
-Ale po co nam to?-zapytał ktoś 
-Przyda nam się na kolejne wydarzenie.Mianowicie na bal w naszej szkole.Wiecie jak to zawsze wygląda...-mówił coraz głośniej blondyn

Najwyraźniej zadziałało to na reszte ekipy.Wszyscy połączyli się w pary.Dylan włączył projektor ( który nie mam zielonego pojęcia jak,ale pojawił się znikąd) i wyświetlił dwójkę tańczących osób.Był to filmik który dobrze znałam.Moja mama uczyła mnie tych kroków.To ona była na tym filmie.
Blondyn włączył muzykę,chwycił mnie i zaczęliśmy tańczyć.Potrafił cały układ.Nie pomylił się ani razu.Tańczyliśmy tak przez jakiś czas.Muzyka się kończyła.Oboje zrobiliśmy ostanie kroki.Było widać,ze zrobiliśmy na innych wrażenie.Gdy się wyprostowałam zobaczyłam Masona.Był wściekły.Tylko dlaczego? 




A oto rozdział 2.Wiem,że nie jest najlepszy.Z góry dziękuje za komentarze i wskazówki.Pozdrawiam Selavi


piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 1

Rano obudził mnie miły głos pani Lerons.Gdy tylko otworzyłam zaspane oczy,staruszka wręczyła mi dwadzieścia dolarów.Chciała abym kupiła sobie nowe ubrania.Na początku nie chciałam przyjąć tych pieniędzy,ale kobieta nalegała.Nie miałam więc wyboru.Wzięłam pieniądze,ale przysięgnęłam sobie,że gdy tylko znajdę prace dorywcza oddam pieniądze co do centa...
Staruszka powiedziała,żebym na chwilę zeszła na śniadanie.To było takie miłe z jej strony.Pozwoliła mi tutaj przenocować,dała mi pieniądze i jeszcze zrobiła mi śniadanie.Zaczęłam się zastanawiać ile jest jeszcze takich osób na świecie? Robią to bezinteresownie.Pewnie niejedna osoba z mojego miasta żądała by czegoś w zamian.Ale Pani Lerons taka nie była.

Gdy pościeliłam łóżko,podeszłam do okna.Była piękna pogoda.Słońce świeciło,a niebo było bezchmurne.Przez chwilę poczułam się bezpieczna.Świadomość,że może uda mi się zacząć wszystko od nowa sprawiła uśmiech na mojej twarzy...
Odeszłam od okna i zeszłam do kuchni.Unosił się w niej zapach naleśników i syropu klonowego.Uwielbiałam ten słodki a zarazem goszki smak.Przy stole siedziała kobieta rozwiązując krzyżówki.Gdy tylko się dosiadłam,odłożyła długopis i popatrzała na mnie.
-Ronnie...-zaczęła rozmowę
-Słucham?-odpowiedziałam gryząc kawałek naleśnika
-Chcę,żebyś tutaj została.Będziesz mogła chodzić do pobliskiej szkoły-powiedziała powoli

poczułam,że kawałek mojego jedzenia utknął mi w gardle.Zaczęłam kaszleć.


-Naprawdę?-zapytałam
-Tak złotko.Naprawdę.Rozmawiałam z moim znajomym.Jest dyrektorem w pobliskiej szkole i powiedziałam mu,że jesteś moją wnuczką-odpowiedziała
-Wie Pani,że jest Pani Aniołem?-zaśmiałam się.
-Możesz mówić do mnie babciu.Tak będzie lepiej.Żeby nikt się nie zorientował,że taka stara kfoka jak ja kłamała-odpowiedziała śmiejąc się.

Gdy tylko to usłyszałam nie powstrzymałam się i przytuliłam ją.Nie wiedziałam co odpowiedzieć,więc uznałam że to więcej niż tysiąc słów.Ale sądząc po reakcji pani Lerons to,że ja przytuliłam zupełnie nie przeszkadzało...

Babcia(chociaż dziwnie czuje się mówiąc tak) powiedziała mi jak dojść na przystanek autobusowy,oraz do którego autobusu wejść.Wzięłam pieniądze i wyszłam z domu.Ubrana byłam w moje białe,a raczej biało-szare trampki,krótkie roztargane w pewnym miejscu jeansowe spodenki i bluzę Dylan'a.
Od domu pani Lorens do przystanku jest nie cale osiem minut.Szłam powoli rozglądając się dookoła siebie.Cała ta okolica była cudowna.Wszędzie dużo drzew i kwiatów.Po drodze minęłam jeden plac zabaw,na którym bawiło się mnóstwo dzieci.Było tam parę huśtawek jedna duża karuzela i chyba trzy piaskownice,a oprócz tego dużo ławek na których siedziały mamy maluchów.Z daleka spostrzegłam przystanek.Podeszłam do niewielkiej tablicy i sprawdziłam rozkład.Po chwili podjechał duży autobus.Wsiadłam do niego i pojechałam do miasta.

Wysiadłam na promenadzie.Tak jak mówiła mi babcia.Kierowałam się w stronę sklepów z ubraniami.Weszłam do pierwszego lepszego z nich i zaczęłam przeglądać bokserki.Wzięłam dwa kolory i poszłam do przymierzalni.Obydwie pasowały jak ulał.Postanowiłam,że je kupie.Zostałam w jednej z nich,a bluzę od Dylan'a zawiązałam na biodrach.Miałam iść  do drugiego sklepu,ale moją uwagę przykuła muzyka,którą usłyszałam.Skręciłam w boczną aleje i zobaczyłam masę tańczących ludzi.
Podeszłam bliżej.Wszyscy tańczyli równo, ich kroki były dopracowane.Wydawało mi się,że jeden tancerz mi kogoś przypomina.Miałam już odchodzić,gdy kilku tancerzy zaczęło porywać ludzi na parkiet.Poczułam,że ktoś chwycił mnie za rękę.Obrócił mną,a potem wpadłam w jego ramiona.Dopiero teraz zdałam sobie sprawę,że jest to Dylan.
Muzyka nagle zwolniła.Wszyscy zaczęłi inaczej tańczyć.Miałam ochotę uciec,ale niestety było za późno.Chłopak przyciągnął mnie do siebie i zaczął prowadzić.Nie tańczyłam od bardzo dawna.Gdy byłam młodsza chodziłam an taniec towarzyski,ale po śmierci mamy przestałam chodzić.Czasem gdy ojca nie było w domu  potrafiłam tańczyć kilka godzin.
Dylan tańczył chyba najlepiej ze wszystkich.Dziwiłam się że za nim nadążałam.Wszyscy nawet Ci którzy zupełnie przypadkiem zaczęli tańczyć świetnie się bawili.Nagle muzyka przestała grać.Popatrzyłam na Dylan'a i zapytałam czy to już  koniec.Niestety mi nie odpowiedział.Zaczęłam patrzeć na innych tancerzy,ale wszyscy wyglądali an zdziwionych.To było bardzo dziwne.
Nagle w tłumie rozpoznałam znajomą mi sylwetkę.Wyostrzyłam wzrok i niemal nie zemdlałam.Stał tam i patrzył się prosto na mnie.Czułam,że nie umiem oddychać.Chociaż była tak daleko bardzo się go bałam.Upadłam na ziemie.gdy tylko blondyn zauważył,że coś  mi się stało ukucnął obok mnie.

-Wszystko ok?-spytał
-Tak,chyba tak-odpowiedziałam patrząc w stronę gdzie zobaczyłam ta osobę.

Nie było już jej.Mój ojciec po prostu zniknął

-Zawiozę Cię do Pani Lerons-powiedział podając mi rękę
-Dziękuje,ale mogę przejechać się autobusem-odpowiedziałam nie chcąc robić kłopotu.

Blondyn najwyraźniej nie przyjął do siebie tej wiadomości.Chwycił mnie za rękę i zaprowadził na parking gdzie stało jego auto.Oboje wsiedliśmy i już mieliśmy odjechać,ale koło samochodu stanął jakiś chłopak.Zaczął rozmawiać z blondynem.przerwał nagle gdy zobaczył mnie w samochodzie.


-Dylan,dlaczego mnie nie przedstawisz twojej znajomej?-zapytał

-Mason,to jest Ronnie.Ronnie to jest Mason-powiedział znudzonym głosem
-Miło mi Cię poznać-powiedział Mason
-Mi również-odpowiedziałam czując pojawiający się na mojej twarzy rumieniec
-Zaraz to Ty tańczyłaś z Dylan'em?Gdzie się nauczyłaś tych kroków?Tylko Dylan je potrafi z całego zespołu-zaczął się dopytywać 
-Uczyłam się tańca towarzyskiego,ale to jak byłam mała.Widocznie dalej coś potrafię-powiedziałam śmiejąc się
-Wybacz Stary ale muszę odwieźć Ronnie-powiedział do przyjaciela blondyn

Mason odsunął się od maski samohodu.Odjechaliśmy.Przez drogę do "domu" rozmawiałam z wolontariuszem na temat tego jak tańczy.Dowiedziałam się,że On i reszta tancerzy tworzy "Ekipę",którzy organizują różne takie rzeczy jak dziś.Podróż minęła bardzo krótko.Gdy Dylan podjechał pod sam dom zobaczyłam jak pani Lorens patrzy przez okno.Podziękowałam blondynowi,który odprowadził mnie pod same drzwi.Było to bardzo miłe z jego strony.Miałam już wejść  do środka,gdy przypomniałam sobie jedną rzecz.


-Oddaje twoją bluzę-powiedziałam odwiązując ją z bioder
-Nie trzeba. Może się Tobie jeszcze przydać-odpowiedział 
-Do zobaczenia...-dodał do chwili
-Do zobaczenia-powtórzyłam po cichu

Dylan odwrócił się w stronę swojego wozu,a ja weszłam do domu.Ledwo przekroczyłam próg i zostałam zalana pytaniami.Pani Lorens widziała mnie i Dylan'a i zaczęła dopytywać się czy jesteśmy razem.Musze powiedzieć,że trochę mnie to zdziwiło,a zarazem rozbawiło.Przez jakieś piętnaście minut tłumaczyłam jej,że nic nas nie łączy.
Udałam się do kuchni,żeby coś zjeść a później poszła pooglądać X FACTOR'a razem z panią Lerons.Jak się później okazało obydwie lubimy tych samych uczestników...


kilka   dni   później



Dziś by poniedziałek,co oznaczało,że za chwilę zacznę moją naukę w nowej szkole.Byłam ciekawa jak tak jest.W mojej poprzedniej szkole obowiązkowe były mundurki i spięte włosy w kok.Nie do końca wszystkim to pasowało,ale tak po prostu tam było.
Wstałam o godzinie szóstej.Ubrałam Czarną bokserkę,którą kupiłam kilka dni temu (chyba muszę  znowu pójść coś kupić)i moje spodenki jeansowe.Uznałam,że to rozdarcie nadaje im uroku.Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie dwie kanapki.Zrobiłam dwie dodatkowe dla babci( bo w końcu od dzisiaj muszę ją tak nazywać) w podzięce,że pozwoliła mi na wszystko.Czułam,że długo będę jej za to dziękować.
Gdy zjadłam zostało mi piętnaście minut do autobusu.Miałam już wychodzić gdy zatrzymała mnie pani Lerons.Wręczyła mi listonoszkę w której na pewno zmieszczą się wszystkie książki które dostane w szkole.Powiedziała mi,że należała do jej wnuczki i że mi się bardziej przyda.Przełożyłam ją przez ramię,przytuliłam staruszkę i wyszłam z domu.Przyszłam dokładnie dwie minuty przed autobusem.Na przystanku stało kilku uczniów,którzy bacznie się mi przyglądali.Autobus się spóźnił.Zdenerwowani uczniowie wparowali do niego zajmując prawie wszystkie miejsca.Z daleka zobaczyłam jedno wolne miejsce.Usiadłam i czekałam,aż autobus ruszy.Zanim dojechaliśmy autobus zatrzymał się cztery razy...

Szkoła była ogromna.Weszłam do środka troszkę zdenerwowana.Musiałam zrobić dobre pierwsze wrażenie.Gabinet dyrektora mieścił się niemal przy wejściu.Zapukałam czekając na odpowiedz.Usłyszałam poważne "proszę wejść".Niepewnie otworzyłam drzwi.Przy oknie stał wysoki wyłysiały mężczyzna.Pokazał ręką,że mam usiąść na krześle.Usiadłam.Wręczył mi plan zajęć i kilka podręczników.
-Zeszyty dostaniesz na lekcjach-powiedział szorstkim głosem 
podziękowałam wychodząc z gabinetu.
Kierowałam się w stronę mojej szafki Była prawie na samym końcu długiego korytarza.Po drodze minęłam grupkę cheerleaderek,gdy dotarłam do swojej szafki zaczęłam szukać szyfru gdzieś na planie zajęć...


W tym samym czasie z perspektywy Queen


-Ten nowy filmik Ekipy jest świetny!-powiedziała do mnie Guen
-Masz rację... Zwłaszcza  Dylan-powiedziałam wyobrażając sobie jego obok mnie
-Patrz! Tutaj tańczy z jakąś dziewczyną.Widać że mu się podoba-odpowiedziała Lucy
-Że co?! Chcę wiedzieć kim ona jest.-odpowiedziałam zdenerwowana

Przecież Dylan i ja musimy zostać parą.Wiem,że mu się podobam.W końcu podobam się każdemu w naszej szkole- zaczęłam rozmyślać


-Queen.To chyba ona-powiedziała do mnie Guen
-Zaraz się przekonamy..-powiedziałam idąc w jej stronę.


-Jesteś nowa?Może Ci w czymś pomóc?-udawałam miłą blondynkę
-Tak.Jestem Ronnie.Mogłabyś mi powiedzieć gdzie jest sala 320?-zapytała brunetka
-Oczywiście.Idziesz do końca korytarza i pierwsze drzwi na lewo.Nie sa oznakowane dlatego Ciężko się domyślić,że to one-odpwoiedziałam odchodząc

Zadzwonił dzwonek.Byłam ciekawa jak zareaguje gdy tam wejdzie.chciałabym to zobaczyć,ale nie mogę spóźnić się siódmy raz z kolei.Ta dziewczyna będzie miała wspaniały pierwszy dzień szkoły...


Z perspektywy Ronnie 

Miło ze strony tamtej blondynki,że powiedziała mi gdzie to jest.Dochodziłam już do końca korytarza.Pierwsze drzwi na lewo-przypominałam sobie
Otworzyłam drzwi i weszłam.
-Dzień dobry, ja jestem...-powiedziałam 
w tym samym momencie zobaczyłam kilkunastu chłopaków w samej bieliźnie.
-Cholera!-powiedziałam pod nosem.
Była to męska szatnia.Jak mogłam dac się tak wkopać.Nagle przede mną stanął Mason,który jedyny był w pełni ubrany.
-Ronnie,co ty tu robisz?-spytał roześmiany
-Pomyliłam sale.Mógłbyś mi pokazać gdzie jest sala 320?-spytałam pełna nadzieji
Chłopak pokiwał głową.Wyszliśmy razem z szatni i zaprowadził mnie na trzecie piętro,dokładnie pod salę.Podziękowałam mu.Powiedział,że mogę niego liczyć.

Tym razem zapukałam i weszłam do sali.Lekcja już trwała jakiś czas.Nauczyciel nie był na mnie zły.Zrozumiał,że się zgubiłam.Usiadłam w ostatniej ławce,mijając fałszywą blondynkę którą poznałam rano.Obok mnie siedział chłopak w kapturze.Wyciągnęłam książkę do historii i długopis.Po chwili na moim stoliku wylądował papierowy samolot.Rozwinełm go.Było na nim napisane: Nie ma to jak się elegancko spóźnić
Popatrzyłam w lewo.Przy oknie siedział Dylan uśmiechając się do mnie.


-Panie Morgan,zechce mi pan powiedzieć co przed chwilą powiedziałem?-zapytał go nauczyciel
Ku mojemu zaskoczeniu blondyn opowiedział co do słowa.







Koniec pierwszego rozdziału.Wiem,że na początku mogę troszkę przynudzać,ale się staram.Z góry dziękuje za przeczytanie lub skomentowanie mojego rozdziału.
Pozdrawiam Selavi :3

środa, 11 lutego 2015

Prolog

Postanowiłam zacząć wszystko od nowa.Z góry dziękuje za wszystkie opinie na temat prologu :)





Słysze jak za mną biegnie. Teraz na pewno mnie zabije. Nie potrafiłam dłużej biegnąc. Widziałam jak z mojej rany na kolanie leje się krew. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się bałam .Nie mogę się teraz poddać. Jeszcze nie teraz...
Zbiegłam po schodach,które prowadziły na stacje metra czym prędzej wbiegłam do pojazdu,dwie sekundy przed zamknięciem drzwi. Popatrzyłam przez małe okienko i odetchnęłam z ulgą. Nie wsiadł-powiedziałam do siebie.Rozejrzałam się dookoła.Wszyscy obecni tutaj,przyglądali mi się .Nie dziwie im się,w końcu rzadko kiedy widzi się brutalnie pobitą dziewczynę...

Moje ubrania były rozerwane. W jednym momencie przypomniał mi się jego widok .Kolesiem,który mi to zrobił to mój "ojciec" o ile można,go tak nazwać.
Ale przynajmniej udało mi się uciec. Przez prawie rok obmyślałam jak to zrobię. Niestety nie przewidziałam takiego przebiegu spraw. Mój opiekun prawny-bo tylko tak teraz potrafiłam go nazwać,jest najgorszą osobą jaką poznałam w swoim życiu .Gdy moja mama zmarła zaczął pić i wstrzynać awantury. Ale nareszcie się to skończyło. Jestem wolna i już nigdy on mnie nie skrzywdzi...

***

Metro wyjechało z miasta. Zasnęłam opierając się o szybe. Nagle poczułam,że ktoś mnie dotknął. Podskoczyłam w miejscu i otworzyłam szeroko oczy. Przede mną stała drobna staruszka. Wyglądała na około siedemdziesiąt lat. Miała burzę siwych kręconych włosów. Od razu poczułam,że jest prze sympatyczną osóbką.
-Kto ci to zrobił?-zapytała patrząc na moje podbite oko i inne siniaki
-M-m-mój ojciec-odpowiedziałam cicho

Kobieta rozszerzyła oczy ze zdziwienia 

-Chodź ze mną dziecinko-powiedziała biorąc moją rękę.

Poszłam z ta kobietą. Po wyjściu z metra kobieta zaprowadziła mnie do swojego domu. Z daleka widziałam piękny,mały domek,który był obrośnięty bluszczem. Wszędzie były kwiaty,a w powietrzu unosił się słodki zapach miodu. Pomogłam staruszce wejsc na schody,po czym kobieta otworzyła drzwi.Wydało mi się to dziwne. Dlaczego nie zamknęła domu,skoro była poza miastem?

-Wróciła już Pani?Myślałem,że dłużej zejdzie załatwianie spraw w banku-powiedział wysoki mężczyzna wychodząc z jakiegoś pokoju.Gdy tylko mnie zobaczył,zawiesił się.
-Luke nie stój tak.Pomóż proszę naszemu gościowi.-odpowiedziała do niego 

Chłopak zaprowadził mnie do kuchni. Zrobił mi gorącą herbatę i na chwile zniknął. Usłyszałam jak dopytywał się kim jestem. Po paru minutach wszedł spowrotem do kuchni razem z gospodynią.
Obydwoje mi się przedstawili. Dowiedziałam się że miła Pani ma na imię Betty Lerons,a przystojny blondyn ma na imię Dylan.Ja oczywiście tez się im przedstawiłam. Gdy wypiłam moją herbatę,Luke zaprowadził mnie do pokoju gościnnego.Stanął w drzwiach  i popatrzył się na mnie. W tym samym momencie zrozumiałam,że moje ubrania są podarte.

-Załóż moją bluzę.-powiedział nagle

Poczułam jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec. Założyłam na siebie czarną bluzę i położyłam się na łóżku.W jednym momencie zasnęłam...



On mnie szuka,jest jeszcze bardziej wściekły niż kiedy kolwiek. Gdy mnie znajdzie będzie juz po mnie. Widziałam jak do mnie podchodzi,i szarpie mnie za ubrania. Zaczelam krzyczeć i błagać żeby tego nie robił. Ale on się tylko śmiał.

Nagle otworzyłam oczy,rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam pokój w którym zasnęłam. Jestem bezpieczna-pomyślałam...


Z góry dziękuje za jakiekolwiek komentarze i wskazówki :) Przepraszam za błędy,które moga się pojawić.Mam nadzieję,że może komuś prolog przypadnie do gustu. Pozdrawiam Selavi